sobota, 18 kwietnia 2009

Supercharger "Goes Way Out!" (Estrus, 1993)

Pierwsza - kultowa w niektórych kręgach - kapela Grega Lowery'ego, szefa Rip Off Records. Na zacnym portalu www.grunnenrocks.nl podpisana wiele mówiącym hasłem: "America's worst rock'n'roll band ever! NOT!". Za każdym razem, gdy ich słucham, odnoszę wrażenie, że to zaginiony ZŁY brat bliźniak Ramonesów. To równie melodyjny i równie prymitywny średnioszybko grany punkrock z klasycznymi rock'n'rollowymi wzorcami. Ale wykrzyczany, garażowo nagrany i zamiast haseł w stylu "I Wanna Be Your Boyfriend" mamy "Buzz Off" czy "Get Out Of My house". Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, jakby brzmiało Ramones, gdyby nie zależało im na popularności, to odpalajce tę płytę. Good Shit!

1. Super X
2. No Sleep
3. Way Out
4. It's Alright
5. Buzz Off
6. You Irritate Me
7. I Took A Ride (When You Said I'm Gone)
8. Bailin' Out
9. Knockout
10. One Way Street
11. Sick To Death
12. Get Out Of My House
13. Sissy Jerk
14. Cindy Lou

waga: 23,7 mb
http://rapidshare.com/files/222849984/Supercharger_-_Goes_Way_Out_.rar.html

piątek, 17 kwietnia 2009

Reatards "Not Fucked Enough" (Empty Records US, 2005)

W 1999 roku Reatards zabrali się za nagrywanie swojego drugiego (po "Teenage Hate") albumu. Kiedy materiał był już gotowy, zespół się posypał, tzn. w składzie pozostał tylko słynny Jay. Natychmiast znalazł nowych członków i szybko nagrali całkiem nowe kawałki, które od razu wydali ("Grown Up Fucked Up"), zapominając o poprzednim materiale. Reatards rozpadło się jakiś rok później, a Jay zajął się innymi projektami. Kiedy w 2005 roku rozpadł się najważniejszy z nich - Lost Sounds, nasz ukochany Niedorozwój postanowił reaktywować swoją pierwszą miłość, a na wstępie wydać właśnie ten zapomniany - "prawie drugi" - album. Wyszło jeszcze kilka singli zapowiadajacych całkiem nowe pełnowymiarowe wydawnictwo, ale Jayowi się nagle odmieniło i zamiast je nagrać, to znowu porzucił Reatardów, tym razem dla solowej kariery. Ale pozostaje nam ta płyta, a jest to moim skromnym zdecydowanie najlepsze wydawnictwo Niedorozwojów. Dla porównania wydane wcześniej zamiast niego "Grown Up Fucked Up" w ogóle się nie umywa. Jest to punkrock pełną gębą z największą - jak na Reatardów - ilością rokendrolowych riffów. Ogólnie nie tak ostry jak wcześniej (pomijając kilka pierwszych utwórów), co zdecydownie wyszło mu na dobre i całkiem zróżnicowany (jest nawet przeróbka rock'n'ollowej ballady Compulsive Gamblers). Bywa nawet w miarę melodyjnie i przebojowo, choć to wciąż to samo niedorozwinięte granie, a kilka kawałków mocno kojarzy mi się z G.G. Allinem. Brzydko, brudnie i paskudnie, ale i do potańcowania czasami. Jak dla mnie najlepsza pankrokowa płyta ostatnich lat. YOU MUST HAVE IT.

1. Break Down
2. Drink Today
3. I Won't Make It
4. You Can't Run
5. Make It Fit
6. Pretty Baby
7. I Like Your Titty
8. Sick When I See
9. Keep On Walkin' Away
10. I Don't Want You
11. Won't Take You Back
12. Twice As Hard
13. Oh My Soul
14. Sour & Vicious Man
15. Saturday Night Suicide

waga: 37,7 mb
http://rapidshare.com/files/222410381/_2005__Not_Fucked_Enough.rar.html

PS: Kilka utworów znalazło się w innych wersjach na "Grown Up Fucked Up" oraz płytach innych reatardowych projektów - Bad Times i Lost Sounds.
PS #2: Rok przed "Not Fucked Enough" wydano "Bedroom Disasters", zbiór najwcześniejszych nagrań Reatardów.

czwartek, 16 kwietnia 2009

Subatomics "Big Smoke" (niewydane, 2006)

Na tych Kanadyjczyków natknąłem się przypadkiem w necie gdzieś w roku 2005. Był to ledwo założony zespół, tak podekscytowany swoim istnieniem, że co jakiś czas wrzucał do sieci nagrania ze swoich prób. No i nie da się ukryć, że ta banda amatorów mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła. Przebojowy, punkowy rock'n'roll inspirowany moimi ulubieńcami, naprawdę przyzwoicie zagrany. Szybko zacząłem im kibicować i czekać na kolejne wieści z frontu. Wreszcie po ok. roku czasu ukazała się informacja, że kolesie wchodzą do studia, szykuje się debiutancki singiel! No i nagrali go, ale mała niezależna wytwórnia, która miała go wydać, niespodziewanie upadła. A chwilę później rozpadł się i sam zespół. Wrzucili do neta swój niewydany debiut i pożegnali się z rokendrolem. Dziś przypomniałem sobie o nich (nie pierwszy raz) i postanowiłem wrzucić owy singiel na Trash Garage, bo przecież pasuje tu idealnie. Ale brakowało mi okładki i nie mogłem sobie przypomnieć w jakim to roku miało być wydane, tak więc postanowiłem pogrzebać w sieci. No i wchodzę na ich myspace i co widzę? Subatomics się właśnie reaktywują, a do odsłuchania już nowy utwór. No kurwa, takie zbiegi okoliczności to lubię. Oceńcie sami.

http://www.myspace.com/thesubatomics

1. Drive Me Wild
2. I Don't Know What To Say
3. Walk On
4. What You Waitin'For

waga: 8,18 mb
http://rapidshare.com/files/221865691/Subatomics_-_Big_Smoke.rar.html

do posłuchania "Drive Me Wild"

Dead Elvis & His One Man Grave (głównie Squoodge records, 2008-2009?)

Jednak rację mieli ci, którzy twierdzili, że Król nie żyje. Ale to nie znaczy, że jest z nim źle - robaki jeszcze nie wszystko wyżarły i Elvis tworzy dalej. Wprawdzie już tylko z podziemia, do tego duńskiego, ale za to rockabilly łączy z nieraz punkowo brzmiącym trash bluesem, a i teksty pisze ciekawsze niż kiedyś (tytuły mówią same za siebie). Przed wami nieoficjalny zbiór jego singli i kawałków z różnych składanek. Nic więcej napisać póki co nie mogę, bo to również bardzo świeże odkrycie. I również ukradzione z Nothing But Trash, tyle że dodałem okładki singli. Niejedną truposzkę na to wyrwiecie, gwarantuję.

1. Fifty Gallon Drum
2. Monster Under The Bad
3. I'm Walking
4. Primitive Blues
5. Deadest Girl In Town
6. Rip Baby
7. Out Tonight
8. Get Outta My Grave
9. Six Feet Under Ground
10. Cold Heart Of Mine
11. Tired Of Hell
12. Shake
13. Long Gone Dead And Done
14. Deadman

waga: 33,6 mb
http://rapidshare.com/files/221831009/Dead_Elvis___His_One_Man_Grave.rar.html

do posłuchania "Deadest Girl in Town"

The Amazing One Man Band & His Little Trashy Orchestra "Hell Blues" (Luna Sounds, 2009)

A oto jednoosobowa śmieciarska orkiestra z piekła rodem (tudzież z Urugwaju), którą poznałem dosłownie dwadzieścia minut temu. Oczywiście moją uwagę przykuła doprawdy interesująca okładka, ale szybko okazało się, że i muzyka jest niczego sobie. Już po pierwszym przesłuchaniu widziałem, że piekielne dźwięki tego zamaskowanego badass motherfuckera muszą się tu znaleźć. Pięć około jednominutowych kawałków dla fanów tanich knajp.

www.myspace.com/amazingonemanband

1. Your Ass
2. Hellblues Baby
3. Milkcow's Hellblues
4. I Banged A Sinner
5. Wasted Life

waga: 10,4 mb
http://www.mediafire.com/?3yzz1fyiuw0

PS: Znalezione na blogu Nothing But Trash.

środa, 15 kwietnia 2009

The Horrors "Vent" (In The Red, 2003)

Ten nieistniejący już niestety amerykański zespół cierpi z powodu popularności ekipy Brytyjczyków o takiej samej nazwie. Pierwszy lepszy przykład, przez który serce krwawi: www.last.fm, gdzie profile obu kapel są ze sobą wymieszane, a na obu znajdują się zdjęcia tylko Brytyjczyków. W każdym razie Amerykańce grali trash blues najwyższej klasy. Pierwsza beztytułowa płyta, to chyba najbardziej przesterowany, agresywny i wreszcie upiorny blues jaki w życiu słyszałem. No lub jeden z kilku takich. Druga, którą mam nadzieję zaraz przesłuchacie, okazała się ogromnym zaskoczeniem, choć typowym dla wielu kapel. Panowie zrezygnowali z nadmiernego hałasowania na korzyść chwytliwych melodii, a wokalista nauczył się całkiem nieźle śpiewać. Okazało się, że mają talent nie tylko w robieniu możliwie największego burdelu i jakby ich odpowiednio wypromować, to złamali by niejedno serce. Zapewne spora w tym zasługa najbardziej twórczego z ex-Obliviansów, Grega Cartwrighta, który tę płytę wyprodukował. Są tu dwa masakryczne trashowe kawałki przypominające o pierwszej płycie, a cała reszta to zwrot w stronę bardziej tradycyjnego grania. I mam tu na myśli nie tylko blues - czy bluesrock - ale i zadziorny rock'n'roll. Lub ewentualnie coś pomiędzy ("Too Far Gone"! mój ulubiony kawałek). Bez dwóch zdań bardzo rozwinęli się i udowodnili, że też potrafią tworzyć przebojowe killery. Ale bez obaw - ci goście nigdy nie wyszli z garażu i płyta śmierdzi niedoskonałością jak trzeba. Nazwa zobowiązuje.

1. Swoop Down
2. Sooner Or Later
3. Briar Patch
4. Hope's Blues
5. Karen
6. Dragger's Rant
7. Three Scale Burden
8. Block Of Wood
9. Shake Your Shit
10. When I Get Home
11. Too Far Gone
12. Chain Reaction
13. My Heart Can't Hold Water

waga: 55,3 mb
http://rapidshare.com/files/221801478/_2003__Vent.rar.html

do posłuchania "Chain Reaction"

Les Sexareenos "28 Party Dancers From Montreal's Finest" (Sympathy For The Record Industry, 2005)

A to kapela z Kanady. Miałem wrzucić któryś z ich dwóch studyjnych albumów, ale niestety przepadły z powodu pewnej awarii. Także wrzucam pośmiertny składak kawałków singlowych i odrzutów, który właściwie jest moim ulubionym ich wydawnictwem ze względu na większą ilość brudu i pankowych korzeni. Les Sexareenos grali roztańczonego rock'n'rolla, który każdego zgonującego właśnie pijaka przywróciłby do pionu, that's for sure. Człowiek słucha tego i jedyne na co ma ochotę, to skakać i tańczyć, skakać i tańczyć, a także skakać i tańczyć. Najlepiej w towarzystwie jakiejś niekoniecznie wyimagowanej pin up girl. Zajebiście chwytliwe melodie i pozytywny power, którym ożywić by można niejednego zombiaka. Czyżbym się powtarzał? Dodam tylko, że jednym z członków tego zacnego zespołu był koleś znany głównie jako Mark Sultan, późniejszy lider jednoosobowej załogi o nazwie BBQ. Którą w skrzyżowaniu z Kingiem Khanem niedługo tu wrzucę. A póki co - Everybody Sexareeno!

1. Wild Wild Wild
2. Leave Me Alone
3. Everybody Sexareeno!
4. Let's Go
5. Ruby D
6. I Can't
7. Girl
8. Mojo Workout
9. Out To Sea (Alternate Take)
10. Work For Run
11. Way That You Work
12. Lights Out
13. We Gonna Ball
14. Why Why Why
15. Journey To Tyme (Alternate Take)
16. I Found You
17. Boys Are Boys
18. Sorority Girl
19. Roses Are Red
20. Carolina, Yeah!
21. Go Away
22. Take It Off
23. All The Kids
24. Without Your Love
25. Don't Need You No More
26. I Need You There
27. Little Bit O' Soul
28. White Light, White Heat (Live)

waga: 81,9 mb
http://rapidshare.com/files/221790502/Les_Sexareenos_-_28_Party_Dancers.rar.html

do posłuchania "Girl"

April March & The Makers "April March Sings Along With The Makers" (Sympathy For The Records Industry, 1996)

April March to sympatyczna laska, której sławę tu i tam przyniósł rokendrolowy utwór pt. "Chick Habbit" (znany choćby z filmu "Death Proof"), a która na co dzień porusza się po terenach old skulowego poprocka (or something). The Makers to już niemłodzi pankowcy siedzący w undergroundowym rokendrolu, którzy pewnego pięknego dnia ją przypadkiem poznali. Ta płyta to specyficzny "tribute to The Makers", bowiem sami przerobili swoje kawałki zapraszając pannę Marzec do mikrofonu. Trzeba zaznaczyć, że odświeżenie wyszło im bardzo udane, a przebojowa kokietka powinna moim skromnym na stałe przerzucić się na takie klimaty. Marnuje się bidula w tym swoim popie, jej słodki wokal pasuje tu idealnie. A na pewno jest lepszy od wokalu Mike'a Makera (ups!). Przed wami niecałe 20 minut szybkich hiciorów na każdą okazję.

1. Dreams Don't Come True
2. I Just Might Crack
3. Try To Cry
4. Sometimes, Sometimes
5. Sad Little Bug
6. Explosion
7. I'm Alone
8. Let Him Try
9. Bust Out

waga: 16,4 mb
http://rapidshare.com/files/221606609/April_March___The_Makers.rar.html

do posłuchania "I Just Might Crack"

The Gories "Outta Here" (Crypt, 1992)

Żelazny klasyk. The Gories byli jednymi z pierwszych, którzy garage punk łączyli z rasowym bluesem, a ich frontman, Mick Collins, jest dziś już legendą rokendrolowej sceny. Tworzyli strasznie prymitywną, minimalistyczną muzykę, podobno dlatego, że zakładając zespół nie potrafili dobrze zagrać na żadnym instrumencie. Z czasem rozwinęły się w nich niemałe talenty, ale do końca pozostali przy swoim - przypadkiem stworzonym? - oryginalnym stylu. Jak wiele jest kapel grających bluesa bez basisty? Dwie gitary, dwa bardzo specyficzne wokale i wyjątkowo oszczędna perkusja jakiej jeszcze nie słyszeliście. To brzmienie! Nie do podrobienia. "Outta Here" to ich trzeci i pożegnalny album studyjny, który jest najbardziej zróżnicowany stylistycznie. Tak więc podlane pankowym sosem trashowe songi kontrastują ze skocznym rock'n'rollem, bujającym bluesem czy instrumentalnym surfem. Tylko nie sugerujcie się tandetną "wakacyjną" okładką.

1. He's Doin' It
2. There But For The Grace Of God Go I
3. Outta Here
4. Can't Catch Up With You
5. Crawdad
6. Omologato
7. I Got Eyes For You
8. Telephatic
9. Trick Bag
10. Drowning
11. Rats Nest
12. 48 Hours
13. Great Big Idol With The Golden Head
14. Ichiban

waga: 53,1 mb
http://rapidshare.com/files/221558520/_1992__Outta_Here.rar.html

do posłuchania "Drowning"


PS: Jack White chętnie w wywiadach nawija o swojej miłości do The Gories, bez których nie powstałoby nigdy The White Stripes.

Jay Reatard "Night Of Broken Glass" (In The Red, 2007)

Solowa twórczość Reatarda, to wynik miłości do brytyjskiego poppunka i nowej fali, okazjonalnie miksowanych z kopiącym dupę rokendrolem. To już nie jest garaż, a Jay nie drze już bezlitośnie ryja, tylko naprawdę śpiewa (!). To wydawnictwo to jego solowy debiut będący właściwie już esencją jego nowego ulubionego stylu. W którym ogólnie sporo ładnych melodii i czasami jest aż zbyt grzecznie i przebojowo jak na mój gust (to wciąż Reatard?!), ale zdarzają się niezłe perły, jak choćby właśnie ten singiel. Kawałka tytułowego, moim skromnym, do tej pory nie przebił (a wciąż jest tak samo płodny wymyślając sto utworów dziennie).

1. Night Of Broken Glass
2. Another Person
3. All Over Again
4. Feeling Blank Again

waga: 14,6 mb
http://rapidshare.com/files/221541366/Night_Of_Broken_Glass.rar.html

do posłuchania "Night of Broken Glass"

Oblivians "Strong Come On" (Crypt, 1996)

Singiel zapowiadający płytę "Popular Favorites". Z trzech zawartych na nim kawałków, tylko mocno ramonesowaty "Strong Come On" się na niej znalazł, ale w wersji dużo "ładniejszej". Singiel to surowy, garażowy rozpierdol, choć i tak naprawdę przebojowy/taneczny. A "Let Him Try"to jeden z najlepszych kawałków jakie kiedykolwiek nagrali i basta.

1. Strong Come On
2. Let Him Try
3. Black September

waga: 7,37 mb
http://rapidshare.com/files/221530953/_1996__Strong_Come_On.rar.html

do posłuchania "Let Him Try"

Black Lips "We Dit Not Know The Forest Spirit Made The Flowers Grow" (Bomp!, 2004)

Kolejne popierdolone oryginały, których zabraknąć tu nie mogło. Ci niepozorni maniacy taniego alkoholu, palenia ganji, obnażania się i bicia między sobą na koncertach, to królowie współczesnego garage rocka. Mówi się o nich, że to nowe wcielenie The Germs i wydaje mi się to całkiem trafnym stwierdzeniem. Granie często niechlujne i chaotyczne, pełne brudu i fałszujących śpiewów, które nazwali flower punkiem (tak, tak, kochają przećpaną psychodelę). Z czasem zaczęli iść w stronę bardziej melodyjnego, "czystszego" (choć równie zakręconego) grania, ale o tym może innym razem. Mnie najbardziej interesuje ich najbrzydsze oblicze. "We Dit Not Know..." to ich najostrzejsze, najbardziej pankowe (niekoniecznie gatunkowo) wydawnictwo, choć paradoksalnie (?) najbardziej spójne - no po zabójczo naspidowanej koncertówce "Los Valientes Del Mundo Nuevo", która na sto banków prędzej czy później się tu pojawi. Ale że nie taki diabeł straszny, nie bójcie się tu jakichś ekstremalnych czadów, bo to po prostu brzydko zagrany, hałaśliwy rokendrol i blues, z gratisowym pankrokiem tu i ówdzie. W każdym razie jest to 100% trash garage. Czy się wam spodoba czy nie - rozjebie wasze móżgi.

1. M.I.A.
2. Time Of The Scab
3. Down Of The Age Of Tomorrow
4. Nothing At All
5. 100 New Fears
6. Stranger
7. Juvenile
8. Notown Blues
9. Ghetto Cross
10. Jumpin' Around
11. Super X-13

waga: 32,1 mb
http://rapidshare.com/files/221518807/_2004__We_Did_Not_Know_the_Forest_Spirit_Made_the_Flowers_Grow.rar.html

do posłuchania "Stranger"

Reigning Sound "Too Much Guitar" (In The Red, 2004)

No to się nazywa rock'n'roll! Po rozpadzie Oblivians, Greg Cartwright i Jack Yarber reaktywowali swoją pierwszą miłość, bluesrockowe Compulsive Gamblers. Jak się okazało - tylko na chwilę. A że nie ma tego złego, Cartwright założył następnie Reigning Sound kontynuujące właściwie muzykę Gamblerów, ale penetrujące bardziej rejony soul i country (akysz!). "Too Much Guitar" to płyta w dyskografii Reigning Sound wyjątkowa, bo będąca jednorazowym powrotem do ostrzejszego grania bliższego Oblivians, ale podanego w formie dużo bardziej przystępnej. Jest tu mnóstwo brudu i energii, ale nie hałasu i agresji. Piosenki są bardziej przebojowe i klasyczne (skojarzenia z np. MC 5), zamiast darcia ryja mamy zwykle ładne wokale, a całość jest bardzo spójna, pozbawiona obliviansowego chaosu. Pomijając kilka przystanków na rockowe ballady, ta płyta to jeden wielki energetyczny rozpierdol, szczególnie kończący ją punkowy "Medication" z szalonym pianinkiem w tle, którego nie da się nie pokochać. Get it!

1. We Repel Each Other
2. Your Love Is A Fine Thing
3. If You Can't Give Me Everything
4. You Got Me Hummin'
5. When You Touch Me
6. Funny Thing
7. Get It
8. I'll Cry
9. Drowning
10. Uptight Tonight
11. Exedrine Headache #265
12. Let Yourself Go
13. So Easy
14. Medication

waga: 42,3 mb
http://rapidshare.com/files/221489336/_2004__Too_Much_Guitar.rar.html

do posłuchania "Medication"

wtorek, 14 kwietnia 2009

Lost Sounds "Black Wave" (Empty Records US, 2001)

Jeden z wielu projektów Niedorozwiniętego Jaya po rozpadzie Reatards. Ponoć obecnie Lost Sounds przeżywa w Stanach swoją drugą młodość ze względu na sukces solowej twórczości Jaya, której fani kopią głębiej. Sam Reatard mówi, że Lost Sounds to kapela, z której tworzenia jest ciągle najbardziej dumny. Dlaczego mnie to nie dziwi? Wielka szkoda, że od kilku dobrych lat kapela ta nie istnieje i ponoć nie ma najmniejszych szans na reaktywację. Ale czym to się je? Swoją muzykę określali mianem black wave, co było upiorną mieszanką garage rocka, punkrocka, nowej fali, a czasami nawet gotyku czy black metalu. Tak, tak, jest mrok, ale z jajami. Bywa ostro i ciężko, bywa nastrojowo czy schizofrenicznie, a bywa też przebojowo i bardzo rokendrolowo. No i niespodzianka - Jay nauczył się tu śpiewać, choć na tej płycie jeszcze dosyć nieśmiało. Oprócz niego, trzon zespołu stanowił inny ex-Reatard, Rich Crook oraz urocza Alicja Trout, która szybko stała się autorem największej ilości szalonych kompozycji. Jay wymieniał się z nią mikrofonem, gitarą oraz syntezatorami. "Black Wave" to ich druga i najbardziej punkowa płyta i chyba nie ma osoby znającej Lost Sounds, która nie zgodziła by się z twierdzeniem, że to ich najlepsze dzieło. Oto jedyny słuszny podkład muzyczny do odrywania głów zmutowanym królikom podczas apokalipsy.

1. Reasons To Kill
2. I'm Not A Machine
3. Plastic Skin
4. Don't Turn Around
5. Do You Wanna Kill Me
6. 1620 Echles St.
7. Throw Away
8. Citats Blanc
9. Ocelot Rising
10. I See Everything
11. Dark Shadows
12. Lost And Found
13. Saturn Stomp
14. I'm Not Me
15. Die Pax
16. What'd I Say
17. Soon This Tomb
18. Heart Felt Toys
19. Walk In Line

waga: 72,2 mb
http://www.mediafire.com/download.php?zttv0wzawyz

do posłuchania "What'd I Say"

poniedziałek, 13 kwietnia 2009

The Neckbones "Souls On Fire" (Fat Possum, 1997)

A to trochę mniej znany zespół, choć chyba najbardziej zapracowany koncertowo. A na pewno warty poznania. Jak w Oblivians, mamy tu trzech muzyków zmieniających co chwilę swoje funkcje. I każdy preferuje trochę inny rodzaj muzyki, także utwory przez nich wykonywane różnią się gatunkowo. "Souls On Fire" to ich drugi album. Co ostrzejsze i brudniejsze utwory trochę odstają, ale ogólnie jest to bardzo spójna płyta. Płynnie przechodzi z przebojowego rock'n'rolla w garażowy blues czy nawet country i soul (spotkałem się z określaniem ich muzyki jako punk & soul). Sam country nie cierpię, ale tutaj nie mam większych zastrzeżeń - czasami tylko jest zbyt melodyjnie jak na mój zwyrodniały gust. Całość naprawdę przyjemna, szybko wpada w ucho i wydaje mi się idealna na rozkręcanie drętwych imprez.  

1. Dead End Kids
2. Souls On Fire
3. It Ain't Enough
4. Don't Ya Leave Me
5. Hit Me
6. Keep Driving
7. Crack Whore Blues
8. Dolly
9. Superstar Chevrolet
10. You Can't Touch Her
11. Skronky Tonk
12. Art School Dropout
13. Love Ya Rock'N'Roll
14. Can't Drive You
15. Shouldn't Call Your Man A Fool
16. Gambling Fool

waga: 36,4 mb
http://www.megaupload.com/?d=HHUZ7X71

do posłuchania "Love Ya Rock'N'Roll"

The Hunches "Dance Alone" (Flying Bomb Records, 2004)

The Hunches to zdecydowanie jeden z oryginalniejszych zespołów ostatnich lat. Grali (niedawno się rozpadli) ekstremalną muzykę będącą wypadkową rock'n'rolla, noise'u, jakiegoś połamanego punkrocka podchodzącego czasem pod hc i diabeł wie czego jeszcze. Ten singiel to ich najbardziej melodyjne, rokendrolowe wydawnictwo i wyjątkowo pozbawione noise'owych szaleństw. Bardzo liczyłem na to, że jest on zapowiedzią nowej płyty nagranej w tym stylu (mniej brudu, wszelkich pisków i sprzężeń niż wcześniej w zamian za pewną przebojowość i bardziej klasyczne zagrywki), ale po dłuższym okresie milczenia poszli w jeszcze inną stronę (o czym innym razem). Oh baby shake that thing!

1. Mind Fuck Blues
2. Shake That Thing
3. Dance Alone

waga: 15,6 mb
http://rapidshare.com/files/220955893/_2004__Dance_Alone.rar.html

do posłuchania "Shake That Thing"

The Mummies "Never Been Caught" (Telstar Records, 1992)

Kolejna klasyczna kapela. Tym razem mamy do czynienia z czterema pierdolcami, którzy zafascynowani starymi horrorami oraz surfem i garage rockiem lat 50. i 60., owinęli się w bandaże i przebojowe piosenki postanowili nagrywać w możliwie najbardziej obskurnych warunkach (zapewne niejeden grobowiec odwiedzili). Swoją energiczną muzykę określili mianem budget rocka, który to śmierdzi tanią whiskey, niskobudżetową grozą i spoconymi tancerkami go-go. Inna legenda sceny lo-fi, Billy Childish, miał ponoć powiedzieć, że The Mummies był jedynym garażowym zespołem jaki naprawdę pokochał. Byli i są, bo niedawno - ponoć pod naciskiem miliardów fanów - się reaktywowali. Przed wami ich sztandarowa płyta będąca brudną i niechlujną mieszanką niejednej odmiany rokendrola (połowa utworów to covery klasyków). My love for The Mummies is stronger than dirt!

http://www.themummies.com/

1. Your Ass (Is Next In Line)
2. Stronger Than Dirt
3. Little Miss Tee-N-T
4. Come On Up
5. Sooprize Package For Mr. Mineo
6. Rosie
7. Shot Down
8. The Ballad Of Iron Eyes Cody
9. Skinny Minnie
10. She Lied
11. Red Cobra #9
12. The Frisko Freeze
13. Justine
14. Mariconda's A Friend Of Mine
15. The Thing From Venus
16. Shut Yer Mouth
17. Jezebel

waga: 30,9 mb
http://rapidshare.com/files/220943004/_1992__Never_Been_Caught.rar.html

do posłuchania "Rosie"


PS: Ci sami pierdolce jednocześnie tworzyli kultowy w pewnych kręgach The Phantom Surfers.

Reatards "Get Real Stupid" (Goner Records, 1997)

Pewnego wieczora piętnastoletni Jay Lindsey poszedł na koncert zespołu Oblivians. Zafascynowany nieznaną sobie wcześniej muzyką wrócił do domu i założył (początkowo jednoosobowy) zespół o wiele mówiącej nazwie The Reatards. Wzorem nowych idoli przybrał sobie nazwisko Reatard. Odkurzył zniszczony czteroślad i we własnej sypialni na zmianę nagrywał swój - jakże oryginalny - wrzask, gitarę oraz imitujące perkusję uderzenia w wiaderko (!). Efektem tego powstały cztery szalone rock'n'rollowo-punkowe kawałki, których od kilku lat nie potrafię przestać słuchać. Nagrania zaniósł do jednego z Oblivianów, Erica Friedla, który zachwycony natychmiast wydał je w swojej wytwórni Goner Records. Tak oto narodziła się legenda "dzikiego dzieciaka".

1. You Ain't No Fun No Mo'
2. Chuck Taylor's All-Star Blues
3. Fashion Victim
4. You Got So Much Soul

waga: 9,19 mb
http://rapidshare.com/files/220883579/_1997__Get_Real_Stupid.rar.html

do posłuchania "Chuck Taylor's All-Star Blues"

Oblivians "Popular Favorites" (Crypt, 1996)

To po prostu musiało się zacząć od tej kapeli i od tej ich płyty. Mało cenieni za czasów swego istnienia, dali podwaliny pod prężnie dziś działającą amerykańską scenę garażową (którą ciągle tworzą). Zresztą mówi się, że po każdym ich koncercie powstawało dziesięć innych kapel, które się na nich wzorowały (choćby Reatards). Trzech gości z miasta Elvisa stworzyło jedyny w swoim rodzaju mix punkrocka, bluesa i rock'n'rolla, nie korzystając z czegoś takiego jak gitara basowa. Do tego regularnie wymieniali się funkcjami w zespole (co utwór kto inny śpiewał, a kto inny grał na perkusji czy na gitarze), a wzorem Ramones przybrali wspólne nazwisko Oblivian . "Popular Favorites" to ich drugi studyjny album będący kwintesencją ich niejednorodnego stylu. I tak utwór otwierający płytę, "Christina", to trochę ramonesowaty punk, ale z solówkami, no i wokalem a'la Presley. "Trouble"to przebojowy shit z riffem żywcem wyjętym z jakiejś ostrzejszej płyty rokendrolowych klasyków lat 60. typu The Kinks czy The Sonics. "The Leather" to mocno przesterowany blues idący w stronę rocka psychodelicznego, podczas gdy kolejny "Guitar Shopp Asshole" to już wściekły punkrock. A to dopiero cztery pierwsze utwory.

1. Christina
2. Trouble
3. The Leather
4. Guitar Shop Asshole
5. Hey Mama, Look At Sis
6. Part Of Your Plan
7. Do The Milkshake
8. Strong Come On
9. She's A Hole
10. Bad Man
11. He's Your Man
12. Drill
13. You Better Behave
14. Pinstripe Willie
15. You Fucked Me Up, You Put Me Down
16. Emergency

waga: 46,6 mb
http://rapidshare.com/files/220866131/_1996__Popular_Favorites.rar.html

PS: Po 12 latach Oblivians się reaktywowało - podobnie jak The Gories, z którymi zagrają kilka koncertów w Europie na najbliższych wakacjach.

Kill a punk for rock'n'roll




Rokendrolowy pankrok i pankrokowy rokendrol, takie buty. Muzyka ogólnie w Polsce nieznana i niedostępna. Trzeba siać, siać, siać!
Oczywiście po przesłuchaniach zachęcam do kupna oryginałów!

Lo-fi - cechuje się niską, amatorską jakością nagrań, wynikających bądź to z ograniczeń finansowych, bądź z przemyślanej koncepcji artystycznej - najczęściej w celu podkreślenia odrębności od mainstreamowych zespołów rockowych lub uzyskania autentycznego "nieprzeprodukowanego" brzmienia.