środa, 15 kwietnia 2009

The Gories "Outta Here" (Crypt, 1992)

Żelazny klasyk. The Gories byli jednymi z pierwszych, którzy garage punk łączyli z rasowym bluesem, a ich frontman, Mick Collins, jest dziś już legendą rokendrolowej sceny. Tworzyli strasznie prymitywną, minimalistyczną muzykę, podobno dlatego, że zakładając zespół nie potrafili dobrze zagrać na żadnym instrumencie. Z czasem rozwinęły się w nich niemałe talenty, ale do końca pozostali przy swoim - przypadkiem stworzonym? - oryginalnym stylu. Jak wiele jest kapel grających bluesa bez basisty? Dwie gitary, dwa bardzo specyficzne wokale i wyjątkowo oszczędna perkusja jakiej jeszcze nie słyszeliście. To brzmienie! Nie do podrobienia. "Outta Here" to ich trzeci i pożegnalny album studyjny, który jest najbardziej zróżnicowany stylistycznie. Tak więc podlane pankowym sosem trashowe songi kontrastują ze skocznym rock'n'rollem, bujającym bluesem czy instrumentalnym surfem. Tylko nie sugerujcie się tandetną "wakacyjną" okładką.

1. He's Doin' It
2. There But For The Grace Of God Go I
3. Outta Here
4. Can't Catch Up With You
5. Crawdad
6. Omologato
7. I Got Eyes For You
8. Telephatic
9. Trick Bag
10. Drowning
11. Rats Nest
12. 48 Hours
13. Great Big Idol With The Golden Head
14. Ichiban

waga: 53,1 mb
http://rapidshare.com/files/221558520/_1992__Outta_Here.rar.html

do posłuchania "Drowning"


PS: Jack White chętnie w wywiadach nawija o swojej miłości do The Gories, bez których nie powstałoby nigdy The White Stripes.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.