Wściekły trash punk z Francji, która swoją droga też ma całkiem niezłą garażową reprezentację. "Stereo" to akurat ich najmelodyjniejsze, najbardziej rokendrolowe wydawnictwo. Pozostałe to krew z uszu. Ale jak dobrze pójdzie, to i przy tym się pobrudzicie.
1. Livin' In My Bad 2. You'll Be Mine 3. So Tired 4. Feel Alright
Jak już jesteśmy przy szatańskim rock'n'rollu... Feast Of Snakes nie było niestety zbyt płodnym potworem o długim żywocie, ale zostawiło po sobie trochę świetnego materiału. Grupie przewodził James Arthur, który udzielał się wcześniej w Fireworks i Necessary Evils (obie kapele prędzej czy później na pewno się tu pojawią), a w składzie też m.in. Alex Cuervo z Blacktop (to już było) i King Sound Quartet. Maksymalnie przesterowane, chaotyczne i złowieszcze.
1. Bow-Legged Woman 2. In My Grip (cover Samhain!) 3. Hello Dummy! 4. The Scent Of Lonliness
cpc made it seem like permanent midnight at 10pm. they’re like dennis hopper in blue velvet when he says ‘now it’s dark’, and you know some ugly shit is going to happen. actually, they are that ugly shit. it made me drink whisky. pestilentsplendour
Zacna nazwa, prawda? Kultowa już formacja z Kanady, której członkowie grali w całej masie innych kapel, jak np. Del-Gators, Les Sexareenos czy Spaceshits. Zdecydowanie jedna z oryginalniejszych i bardziej utalentowanych załóg jakie się w ostatnich latach pojawiły na garażowej scenie. Brzydki rock'n'roll, ale w zależności od utworu może to być stoner rock czy nawet old skulowy metal. Niestety jeden członek odszedł, drugi poszedł siedzieć, no i rok temu CPC się rozpadli. God says fuck you anyway...
To po tej EPce odjebało mi na punkcie Cococomy. O The Mans wiem tylko tyle, że bardzo mało wydali. Całkiem przyzwoity, surowy trash, ale wiadomo, że nie oni są powodem wrzucenia tego splitu. Miłego.
1. Fever (Cococoma) 2. Black Maps (Cococoma) 3. Let's Get Primitive (The Mans) 4. Dum Dum Love (The Mans)
Pamiątkowy split z dwumiesięcznej trasy po USA. Oba zespoły wzajemnie się coverują + po jednym własnym kawałku. Szczerze, moim skromnym Cococoma zrobiła sto razy lepszą wersję "Brain Numb", a wszystko za sprawą klawiszy i wolniejszego tempa. Hipshakes z kolei po prostu zmasakrowali "All I Give". Z i tak już mocno energetycznego rock'n'rolla poszli jeszcze dalej, bo w tereny old school hardcore. I dorównali oryginałowi. Link sponsorowany przez kolegę z Tableau!
1. Never Be true (Cococoma) 2. Brain Numb (Cococoma) 3. Hurt My Pride (Hipshakes) 4. All I Give (Hipshakes)
Dla odmiany ekipa z UK. O ile mnie pamięć nie myli, to nagrywając ten materiał mieli po 16/17 lat. To najmelodyjniejsze ich wydawnictwo jakie słyszałem, a przede wszystkim najlepiej nagrane (ale wciąż nie znam połowy ich singli/EPek...). Dla porównania ich debiutancki - i jedyny jak na razie - album "Shake Their Hips", to do tego stopnia śmieciarski łomot, że nie jestem w stanie wytrzymać dłużej niż pięć minut. "Przedobrzyli". W każdym razie ten singiel, to bardzo smaczna porcja garażowego punkrocka inspirowana wiadomo jakim zespołem. Zbieżność tytułów oczywiście też nieprzypadkowa, choć nie są to covery mistrzów z Memphis. Smacznego!
Kiedy zaproponowano Jayowi Reatardowi pierwszy koncert (support dla Oblivians), musiał się przyznać, że tak naprawdę Reatards to jednoosobowa formacja. Tak, tak, wstydził się tego. Pomocną dłoń wyciągnął Greg Cartwright, który zgłosił się na tymczasowego perkusistę. Z nim też Jay nagrał swoje pierwsze demo, które niedawno sam na swojej stronie udostępnił. Niestety brakuje większości utworów, ale lepsze to niż nic. Bo jeśli się lubi Reatards, to zdecydowanie warto.
1. You Build Me Up Just To Blast Me Back Down 2. You Ain't No Fun No Mo' 3. I Lie Too 5. When I Get Mad 9. You're Old News Baby 10. Crazy Man 12. Action Woman 13. I'm Down
Najbrudniejsze i najbardziej odjechane wydawnictwo chłopaków z Wisconsin. Zresztą tytuły piosenek mówią same za siebie. Boli fakt, że nigdy nie nagrali całego albumu w tym stylu (link sponsorowany przez kolegę z Tableau!)
1. Oh Help Me Lord 2. Under My Tongue (LSD Is Fun) 3. We're So Illegal 4. I'm So High (High On Drugs)
Mystery Girls to jak dla mnie trochę takie współczesne MC5. Szalony, przebojowy rokendrol mocno zakorzeniony w bluesie. Utwór "Circles In the Sand" znalazł się rok później na ich drugim albumie, "Something In The Water". Ale tutaj jest, moim skromnym, jego lepsza, bo mocniejsza wersja.
Koncertowa EPka kanadyjskich zwyroli, nagrana w ich wymarzonej krainie, czyli Teksasie. Oprócz tego, co napisałem w poprzednim poście, dodam tylko, że jeden z nich udzielał się wcześniej w Scat Rag Boosters, o których innym razem. Miłego!
1. Sweet Sweet Love Tonight 2. Gonna Get Together 3. Shadow Of The Castle 4. Tied Up 5. Huntin' On The 49 6. How The West Was Won 7. Pop Machine
A to mój nowy ulubiony zespół. Tworzą upiorną mieszankę garage punka, bluesa, country i rocka psychodelicznego. Ktoś kiedyś napisał o nich, że to "teksańska wersja Black Lips" (tyle, że są z Kanady). Kto inny, że to zespół, który mógł stanowić inspirację dla rodzinki Mansona do urządzenia słynnej rzezi w domu Polańskiego. "Tomcat" to ich drugi singiel, do bólu trashowy i - jak niemal wszystko co do tej pory nagrali - niechlujny i pijacki. Śmierdzi whiskey i trupami.
To ten singiel sprawił, że o Black Lips usłyszał cały świat indie rocka. No prawie cały. Dzięki przebojowej piosence o pewnym złośliwym huraganie, do ich drzwi zapukała telewizja. Ostatecznie flower punki w mainstreamie długo miejsca nie zagrzali - zbyt niegrzeczni, zbyt bezczelni, zbyt jebnięci. Zarobili trochę kasy i właściwie wrócili do garażu. Ale zostawili po sobie mocny ślad.
1. Italian Sexual Frustration 2. Katrina
PS: Jest jeszcze druga wersja tego singla - z inną okładką i kawałkiem "Boomerang" zamiast "Italian Sexual Frustration".
Jak gdzieś kiedyś napisałem, Ritardy reaktywowały się na chwilę po rozpadzie Lost Sounds. Wydali trzy single, z czterech planowanych. Miały zapowiadać nowy album, który jednak nigdy nie został nagrany, bo Jayowi odbiło w inną stronę. "Plastic Surgery" jest drugim z tych singli, na moje ucho najlepszym. Jeden z kawałków, "Human Race", wskazuje już na kierunek, w jakim niedługo miał pójść Niedorozwój. Ale nie ma to jak cover Persuadors. Enjoy!
1. Plastic Surgery 2. Just Too Much 3. Human Race 4. Left For Dead
Wrzesień będzie tu głównie miesiącem małych wydawnictw. Chyba. Na początek siedmiocalówka zapowiadająca album "Grown Up Fucked Up". Zaskakujące jest to, że w przeciwieństwie do niego nie jest wypełniona bezlitosnymi czadami. W każdym razie miazga.
1. Your So Lewd 2. She Will Always Be With Me 3. Busy Signals