niedziela, 17 stycznia 2010
Reatards "Grown Up, Fucked Up" (Empty Records US, 1999)
Czysta wścieklizna. To był mój pierwszy kontakt z Reatardami i pamiętam, że od razu rzuciło mną o ścianę. Riffy często rock'n'rollowe, ale zagrane bardzo szybko, bardzo głośno, bardzo ostro. I to darcie ryja w każdej piosence, nawet bluesowym "Heart Of Chrome" (przeróbka zaprzyjaźnionych Persuaders). Byłem pewien, że wokalista to jakiś 40-letni alkoholik. A tu się nagle okazuje, że typ ma ledwie 25 lat. Tj. w trakcie nagrywania płyty miał lat 19, czyli tak, tak, chwalę się ile to ja już w tym garażu siedzę.
To chyba najbardziej agresywna płyta spłodzona przez martwego Jaya. Nierówna i zbyt długa, ale co z tego. Potańcówka dla niewyżytych seksualnie zapijaczonych epileptyków.
DOWNLOAD
na zachętę otwierający płytę killer pt. "Blew My Mind":
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.