poniedziałek, 28 grudnia 2009

Oblivians "Play 9 Songs With Mr. Quintron" (Crypt, 1997)



















Na koniec jedna z najbardziej zaskakujących - i najlepszych - płyt w historii garage punka. Ostatni album mistrzów z Memphis i powód ich rozpadu. Gdzieś kiedyś wyczytałem, że pan Cartwright nagle nasłuchał się przedpotopowego gospelu i niemal zmusił resztę zespołu do zarażenia się jego nową fascynacją. A następnie przerobienia jej na swoją modłę.
W innym miejscu padło hasło, że Oblivians to była czysta zabawa, a podczas nagrywania tej płyty zmieniła się ona nagle w najprawdziwszą pracę. Więc nie pozostało im nic innego, jak się rozstać.
W każdym razie tak, Oblivians łoją tu gospel, czy może raczej gospel-punk, sam nie wiem jak to nazwać. Faktem jest, że słuchając tej płyty mam chwilami ochotę zostać Murzynem.
Do sesji nagraniowej zaprosili awangardowego organistę, Pana Quintrona, który od razu poszedł na żywioł, tj. bez znajomości opracowanych przez Oblivians kompozycji zaczął improwizować, kiedy to mu je po raz pierwszy puszczali. Co automatycznie było nagrywane i ... tak już zostało. Chyba, że mnie pamięć myli. W każdy razie efektem tego jest totanie odjechana, klimatyczna, przepełniona jakąś kosmiczną energią płyta. Brzmię jak nawiedzony? Ta płyta naprawdę tak działa. Rozrusza każdego ateistę.

DOWNLOAD

Ty Segall "Ty Segall" (Castle Face, 2008)


















A to z kolei jednoosobowa orkiestra, która wcale jak jednoosobowa orkiestra nie brzmi. I jedno ze zdecydowanie ważniejszych odkryć tego roku. Tzn. moich odkryć. Bardzo fajnie typ kombinuje ze starymi jak świat gitarowymi wzorcami. Bardzo to proste i bardzo przyjemne, choć ta płyta akurat dosyć brudna i głośna. I szczerze, wolę pozostałe, no ale byłoby już zbyt miło jak na grudzień.

DOWNLOAD

The Screws "Presents 12 New Hate Filled Classics" (In The Red, 1999)




















Taka trochę super-grupa, bo składak kilku różnych kapel. Ale znam tylko Collinsa, więc nie będę się tu zagłębiał w szczegóły. *
Powstali mniej więcej w tym samym czasie co Dirtbombs. I coś mi mówi, że ta płyta idealnie pasowała by do dyskografii Dirtbombs, między "Horndog Fest" a "Ultraglide in Black". Podobnie do debiutu Brudnych Bomb, mamy tu trochę chaotyczny przekrój gatunkowy, np. jest i przeróbka Franka Zappy, jak i pankowe hymny ze słynnych składaków "Killed By Death". Ale całość jest jednak melodyjniejsza i dużo spójniejsza, niektóre kawałki brzmią jak żywcem wyjęte z "Ultraglide...". Słychać też echa the Gories, ale to swoją drogą.
Szkoda, że The Screws ograniczyło się do wydania dwóch płyt i zagrania paru koncertów. To naprawdę mogła być wielka kapela.

DOWNLOAD

* Tak naprawdę to miałem okazję poznać część pozostałych kapel członków ówczesnego składu The Screws, ale nie było to dla mnie nic szczególnego.

Jay Reatard "Blood Visions" (In The Red, 2006)


















Solowy debiut słynnego zwyrola. Pop-punk, trochę R'N'R i nie wiem co jeszcze. Uzależnienie gwarantowane.

DOWNLOAD

PS: Ten też stał się ostatnimi czasy ofiarą pop, ale z nim zdecydowanie gorzej niż z Cococomą. "Blood Visions" na otarcie łez i przypomnienie sobie jak dobry być potrafi.

Mummies "Tales From The Crypt" (bootleg, 1994)


















To miał być normalny album wydany w barwach legendarnej wytwórni Crypt Records, ale wierzby szumią, że wydawcy, mimo swojej miłości do Mumii, ostatecznie na to się nie zgodzili. Właściciel Grunnen Rocks gdyba, że to wina zbyt dobrej jakości ("przeprodukowane"). Więc "potajemnie" płytę wypuścił sam zespół. Trochę brakuje pazura, ale z drugiej strony miło też posłuchać Mummies w niekoniecznie do bólu obskurnych warunkach. No i są tu dwa kawałki, które moim skromnym są jednymi z najlepszych jakie Mumie kiedykolwiek nagrały - "She Don't Care" i "Victim of Circumstances". A ogólnie to po prostu przyjemny garage rock na pijackie potańcówki. Lub prawie.

DOWNLOAD

CoCoComa "CoCoComa" (Goner Records, 2007)


















Debiutancki album. To już nie ta sama Cococoma, co na poprzedzających go singlach. To Cococoma dobrze nagrana, z bardziej starającym się wokalistą, idąca coraz mocniej w stronę popowych melodii. Zresztą to co obecnie grają (tzn. na drugim, niedawno wydanym albumie) to już garage pop - Cococoma nie do końca udana. Ale debiut jest git. 10 kawałków w 20 minut, czyli nawał pozytywnej energii.

DOWNLOAD

PS: Niedawno wyszła kompilacja pt. "Spectrum of Sounds" będąca zbiorem kultowych singli + odrzuty, demówki i live z czasów bardziej garażowych. To musi być miazga, prawda?

King Khan & BBQ Show "What's For Dinner?" (In The Red, 2006)


















Już kiedyś o tym duecie wspominałem i zaprezentowanie twórczości obiecałem. Najpierw osobno pogrywali w różnych kapelach (wrzucałem swego czasu np. zacnych Les Sexareenos), później obaj bawili się w one man bandy, no i wreszcie się spotkali i polubili jak należy. Dalej brzmi to jak jednoosobowa orkiestra, ale za to kawałki lepsze. To ich drugi album i na moje zdecydowanie najlepszy. Od czystego rock'n'rolla przez jakieś klasycznie brzmiące balladki po agresywny punk (jest nawet przeróbka Circle Jerks).
Ostatnio połączyli siły z Black Lips i jako Almighty Defenders łoją garażowy gospel. Całkiem nieźle, ale o tym może innym razem.

DOWNLOAD

Dirtbombs "Ultraglide in Black" (In The Red, 2001)


















Po chaotycznym i dosyć ostrym debiucie, nikt się chyba takiego cacka po Dirtbombs nie spodziewał. Oto bowiem Collins i spółka przerzucają się na (uogólniając) soul. Old skulowy i oczywiście "do bólu gitarowy", ale jednak. Zero pankroka, dużo bardzo ładnych, chwytliwych melodii. Oni mogli by być gwiazdorami, bo potencjał komercyjny ogromny. Ale nie ma to jak pasja.
Swoją droga trochę mi się z tą kapelą odmieniło, tzn. właśnie ten album w ciągu ostatnich miesięcy stał się nagle moim ich ulubionym.
A i zapomniałem wspomnieć o pewnej ważnej rzeczy, kiedy to Dirtbombs tu przedstawiałem kilka miesięcy temu. Otóż Collinsowi jeszcze w czasach the Gories marzyła się kapela, w której napierdalało by dwóch bębniarzy i dwóch basistów jednocześnie. Tak, Dirtbombs jest właśnie taką kapelą. Z czego drugi bas to jedno wielkie "bbbzzzzzzzzzzz". Fuzzbox, piękna rzecz. Przy "Chains of Love" zawsze wyskakuję z butów.

DOWNLOAD

niedziela, 20 grudnia 2009

ROCK'N'ROLLOWEGO






















Mleczko. Lubię typa, choć połowa jego obrazków to straszne suchary.
Na święta i roku zakończenie piosnki szybsze i/lub melodyjniejsze niż ostatnimi czasy, co by nikomu deprecha do drzwi nie zapukała z rozliczeniem za ostatnie dwanaście miesięcy.

Na zachętę kolęda Fear:

wtorek, 17 listopada 2009

Batman and Robin "Who The Fuck Is Superman?!" (Bachelor Records, 2007)


















Słynny duet superbohaterów przeniósł się do Austrii, gdzie zamknął się w jakiejś strasznej piwnicy. Z gitarą, perkusją i nieskończoną ilością alkoholu.
DOWNLOAD

1. Who The Fuck Is Superman?!
2. Whatever, I Hate Rock'n'Roll
3. Batmobile
4. Be Scared
5. I Feel Pretty Good

Who The Fuck Is Superman:

piątek, 13 listopada 2009

Intelligence "Icky Baby" (In The Red, 2005)


















Kapela Larsa Finberga, perkusisty A Frames. Właściwie to jednoosobowa formacja, reszta składu tylko gra, co mu się w głowie uroi. Psychodeliczny miks garage rocka i synth punka, przynajmniej na tej płycie. Bardzo głośne.
DOWNLOAD

1. Nice Tries
2. Confidence
3. Garbage In, Garbage Out
4. Life Preserver
5. Tropical Struggle
6. White Gloves
7. Cheer Up Switch
8. Juggle Bubble
9. San Francisco
10. World Is Not A Drag
11. Oh
12. Fight Of The Donkeys
13. This Is Not A Gift

Confidence:

A Frames (Dragnet Records/S-S Records, 2002)

















To mogła by być kapela Philipa K. Dicka. Muzyka brzmiąca jakby wykonywały ją roboty. Zimne, mechaniczne, miejscami prawie industrialne. A przy tym i chwytliwe. Joy Division w wersji garage punk sci-fi? Jedna z najlepszych kapel jakie poznałem w ciągu ostatnich miesięcy.
DOWNLOAD

1. Hostage Crisis
2. Calculator
3. Chemical
4. Transgenic
5. Plastica
6. Nobot
7. Empty Particles
8. Electric Eye
9. Surveillance
10. Test Tube Baby
11. 333

Plastica:

czwartek, 12 listopada 2009

wtorek, 3 listopada 2009

Black Sunday "Tronic Blanc" (Dirtnap Records, 2005)

















Z recenzji znalezionej na Rate Your Music:
"The Lost Sounds were finished at this point, but Alicja Trout wasn't finished with their angry, apocalyptic synth pop sound. This swirling LP from her Black Sunday project is a perfect soundtrack for radiation poisoning".
Gościnnie występują Ryan Wong i Jay Reatard.
DOWNLOAD

1. The Picture Looks So Small
2. Torture Torture
3. Next Girl Detour
4. You're Gonna See Me
5. This Heart Is Now Aluminum
6. Modulated Simulated
7. Good Dreams
8. Take The Bad And Make It Turn Good
9. Destroy Everything In Your Path
10. What I Think Is Wrong
11. Little Bird
12. On The Way Downtown
13. Mosquitoes

This Heart Is Now Aluminum:

Destruction Unit / Black Sunday split LP (FDH Records, 2008)













W dyskografii Destruction Unit jest to materiał wyjątkowy. Po dwóch naspidowanych albumach i kilku mocno garażowych singlach przyszła pora na coś spokojniejszego, nowofalowego. Niemała w tym zasługa Shawna Foree'a znanego lepiej jako jednoosobowa orkiestra o nazwie Digital Leather. Koleś ogólnie tworzy mocno zwichniętą elektronikę, którą zwykle wrzuca się do worka "synth-punk". Ryan Wong często wspierał Digital Leather na koncertach, siadając za perkusją. Foree widocznie postanowił się odwdzięczyć i na moje ucho miał tu spory wkład, choć ani na chwilę nie zapomina się kto jest "właścicielem" Destruction Unit. Nazwałbym to udaną symbiozą - wyszło im bardzo klimatyczne cudo. Po którym projekt Wonga powrócił do swojej pierwotnej, wściekłej wersji.
Black Sunday to z kolei formacja Alicji Trout powstała tuż po rozpadzie Lost Sounds. Jednocześnie założyła punk'n'rollowe River City Tainlines i obie kapele działają na zmianę. Black Sunday to z reguły dosyć energetyczna nowa fala, a więc coś, w czym Alicja zdaje się czuć najlepiej. Tak, tak, skojarzenia z Lost Sounds miejscami nieuniknione, głównie na LP "Tronic Blanc". Dużo dziwnych dźwięków, mrok, ale i łatwo wpadające w ucho melodie. Trochę szkoda, że większość kawałków jest tu instrumentalna, ale z drugiej strony i tak są git.
DOWNLOAD

Destruction Unit:
1. Bullet Guy
2. Man Of Pride
3. On Malaise
4. Hand Grenade
5. Cold Action

Black Sunday:
1. Bleakness Served With A Smile
2. Typ A World
3. Hummin' To Myself
4. Rats We Are... And Why We Hide
5. Is Someone Out There
6. Survivalists Instincts
7. Rat Tunnel
8. Not The Right Time
9. Second Generation Beep Bleep

On Malaise:


Not The Right Time:

Destruction Unit "Self Destruction Of A Man" (Empty Records US, 2004)


















Wściekły synth-punk. Bardzo upiorny. Mózgiem jest nasz stary znajomy, Ryan Wong, który okazjonalnie dobiera sobie ludzi do składu. I tak w przypadku tego debiutu byli to Jay Reatard i Alicja Trout. Zresztą to Wong zaraził Reatarda miłością do syntezatorów, więc chyba można powiedzieć, że gdyby nie on, to nie powstałoby Lost Sounds.
Ale mimo Reatarda i panny Trout w ekipie, nie słychać Lost Sounds. Słychać Destruction Unit, czyli czystą agresję oprawioną cmentarnym klimatem*. Wong zresztą przyznał, że ten projekt służy mu po prostu do wyżywania się. Kiedy już się wyżyje, to chleje w Tokyo Electron.
Jakbyście chcieli kogoś zabić, tudzież samych siebie, ta muzyka to ułatwi.
DOWNLOAD (sponsorowane przez hellucination i takie jest też hasło)

1. So Shattered
2. Let's Lie
3. Race Time
4. In The end
5. Cancer
6. I'm A Mutant
7. Inside Of Me
8. I Don't Need You
9. Deny
10. Self Destruction Of A Man

So Shattered:


* ale może tak brzmieli by The Reatards, gdyby mieszkali w prosektorium?

Lost Sounds "Lost Sounds" (In The Red, 2004)


















Ostatni album Lost Sounds. Chyba najbardziej nowofalowy, choć ciągle nie brakuje garage punka tu i tam. Trochę agresji, trochę smutku, dużo Szatana. Technicznie krok do przodu, solówka w "We're Just Living"= WOW. Jak dla mnie to ich najlepszy płód po "Black Wave".
DOWNLOAD

1. There's Nothing
2. Destructo Comet
3. I Get Nervous
4. Clones Don't Love Me
5. I Sit I Watch I Wait
6. Ophelia
7. Your Looking Glass
8. Let's get Sick
9. And You Dance?
10. We're Just Living
11. Mechanical Feelings
12. Bombs Over M.O.M.

There's Nothing:

Demon's Claws "Lost In The Desert" (Telephone Explosion, 2009)
















Po dwóch albumach kanadyjscy zwyrole wydali kasetę pt. "Sick Chili" będącą kompilacją demówek, odrzutów i wersji koncertowych. Bardzo niski nakład (sto sztuk? nie pamiętam) i niespodziewanie bardzo szybko się rozeszło. Zachęceni tym postanowili wydać coś jeszcze. I tak połowa piosenek na "Lost In the Desert" pochodzi właśnie z owej kasety, a połowa to nowe demówki, w tym kawałek z gościnnym udziałem Króla Khana (już dawno o nim wspominałem, ale ciągle zapominam przedstawić muzykę). W każdym razie płyta ta kopie dupę i to dużo bardziej niż "Sick Chili", na której materiału jest aż za dużo. Brakuje mi tu tylko spokojniejszej wersji "Unemployment", dwa razy lepszej od tej z "Satan's Little Pet Pig". Nowe kawałki świetne - zwłaszcza wyznanie chęci mordu w "Put On My Sunday Dress" czy 'nowa' wersja "When U Walk Down My Street". A jak do tego dodać niedostępne jeszcze "namacalnie" utwory z ich majspejsa, to zapowiada nam się miażdżący album, który gdzieś w przyszłym roku rozpierdoli cała konkurencję.
DOWNLOAD

1. Loud Mouth
2. Old Hag
3. How The West Was Won
4. Kicked In The Cunt
5. Itchy Uterus
6. Mexicali Baby
7. Put On My Sunday Dress
8. Hambourg
9. Mental Revenge
10. Sweet Sweet Love
11. Back At The Hall
12. When U Walk Down My Street

Kicked In The Cunt:

Necessary Evils "Buzzsaw" (In The Red, 1997)


















Drugi singiel. Psychopatyczna rzeź na medal.
DOWNLOAD

1. Buzzsaw Pt. 1
2. Buzzsaw Pt. 2

Pt. 1:

Beguiled "Gone Away" (Dionysus Records, 1988)

















Debiut. Moim skromnym ciut lepszy od "Blue Dirge". Tak samo nawiedzony, ale łatwiej wpada w ucho za sprawą bardziej klasycznych riffów.
DOWNLOAD

1. Bustin' Outta Tights
2. Psychotic Girl
3. Big Daddy
4. Jackie-Oh
5. Jack The Ripper
6. That's Why
7. (Theme From) The Unknown
8. The Widow
9. Little Girl
10. Next In Line
11. Madness
12. Gone Away

Bustin' Outta Tights:

poniedziałek, 2 listopada 2009

JESIENNA (PORNO)GROZA #2



















Halloween minęło, ale ciągniemy dalej. Plus jesienna deprecha, czyli to obiecane poszerzanie horyzontów. Lub prawie.
Tak mi źle, tak mi źle, tak mi szaro, każdy dzień ciągnie się jak makaron.

sobota, 31 października 2009

Horrors "Horrors" (In The Red, 2000)

















Wspominałem już o tej płycie przy okazji wrzucania ich drugiego krążka, "Vent". Debiut to mrok, szaleństwo i maksimum brudu. Nieważne, że bluesowo (i tradycyjnie bez gitary basowej). Bardzo brzydka rzecz.
DOWNLOAD

1. Every Inch Of My Love
2. The Next Train I See
3. I Don't Need A Woman, I Need A Nurse
4. Dot Com Stomp
5. Cold Blooded
6. Looking for Action
7. Hurt That Bird
8. Widow's Peak
9. Pick Myself Up
10. Tragic Woman
11. Back In The cut

The Next Train I See:

Tragic woman:

Horrors / Pee Pees split (Firecracker Records, 1998)



















Nie mylić z brytyjskimi Horrorami. Drugi album już wrzucałem, teraz czas na wściekłą grozę wcześniejszych nagrań. Najpierw ten split. Kawałki Horrorów nagrane zostały w jakimś barze, ale brzmią przyzwoicie. Znalazły się później na debiutanckim LP, ale w trochę innych wersjach. Pee Pees to zakręcony punk, który później żadnego wydawnictwa się nie doczekał.
DOWNLOAD

1. Cash Slamma (Pee Pees)
2. Kids (Pee Pees)
3. Every Inch Of My Love (Horrors)
4. Hurt That Bird (Horrors)

Hurt That Bird:

Demon's Claws "Satan's Little Pet Pig" (In The Red, 2007)

















Drugi album zapijaczonych pseudo-Teksańczyków. Bardziej nawiedzony od debiutu, ale i łatwiej wpadający w ucho. Jak pisałem i pisać o ich muzyce będę cały czas - śmierdzi whiskey i trupami. LINK sponsorowany przez Pascalito.

1. Shadow Of A Castle
2. Satan's Little Pet Pig
3. 1000 Rounds
4. That Old Outlaw
5. Wrong Side Of Town
6. Gun To My Head
7. Get Together
8. Unemployment
9. Cecile Lemay
10. Tomcat
11. Hunting On The 49
12. Behind the Barn

Wrong Side Of Town:

Unemployment:

Lamps "Lamps" (In The Red, 2005)

















Debiut jednej z najbrutalniejszych i najbardziej jebniętych kapel ostatnich lat. Nie wiem jak to określić. Trochę punk, trochę post-punk, noise rock, nieco R'N'R (ale ja już chyba wszędzie słyszę R'N'R) ... Łatwiej będzie w ten sposób: chore, ciężkie i do bólu prymitywne.
DOWNLOAD, LISTEN & DIE

1. Rototiller
2. M. Malloy
3. Hot Plate
4. Bertha Walt
5. Ron Campbell
6. 20 Inch Of Monkey
7. Hey Girl
8. Sores
9. Whale hunt
10. Left Legs

M. Malloy:

Left Legs:

Haunted George / Lamps tour split (In The Red, 2007)













Pallow coveruje Lampy, a Lampy Pallowa. Tu możecie posłuchać jak George brzmiał wcześniej, na wspomnianym nieśmiertelnym magnetofonie. Lamps z kolei dodali "Gonna Lynch U" odpowiedniego powera i zgadnijcie co się stało? Brzmi jak Necessary Evils.
DOWNLOAD

1. Ron Campbell (Haunted George)
2. Gonna Lynch U (Lamps)

Gonna Lynch U:

Haunted George "Where's Charlie Jones?" (In The Red, 2009)
























Dla nieuważnych/leniwych: Haunted George to Steve Pallow, basista Beguiled oraz wokalista i gitarzysta Necessary Evils. Z wywiadu na Terminal Boredom:
"After the Necessary Evils broke up, I kind of stopped playing music for a while. I hardly touched a guitar and stopped listening to any kind of music that wasn’t pre-1940’s country or blues. I stopped listening to any kind of Rock ‘n’ roll or Punk. It was getting to where electrified guitar was starting to sound foreign to me and stuff with drums in it was even stranger. I eventually picked up the guitar again and I started trying to write stuff that I could play and sing acoustically like Jimmie Rodgers, early Gene Autry and Cliff Carlise. At the same time I wanted it also to sound like stuff that I had written in other bands. I was really trying to write Western songs. Some of the songs sounded like an acoustic-folk version of the Necessary Evils and The Beguiled. Other stuff had a weird rockabilly/country/folk sound that I never really got to put into either of those other bands".
A więc pieśni o wiedźmach, mordach i kosmitach ciąg dalszy. Przyznam, że pomijając wybrane utwory, twórczość Haunted George'a nie podobała mi się jakoś szczególnie. Aż do wydania tego mini-albumu, a wyszedł on na światło dzienne lewie dwa tygodnie temu. Wcześniej nagrywał się mono w swoim mieszkaniu na kilkudziesięcioletnim magnetofonie (!), a teraz wszedł do studia, to raz. Oczywiście ciągle jest to muzyka brudna i paskudna, ale nie tak radykalnie, co mu szkodziło. Dwa, że już nie jest jednoosobową orkiestrą, bo dołączył do niego Jimmy Hole, towarzysz z Necessary Evils, a więc brzmi to już odpowiednio mocniej.
Jest zajebiście. Ale najlepsze jest to, że "Where's Charlie Jones?" to zbiór odrzutów z LP "American Crow", który ma wyjść gdzieś niedługo. Wiec jak dobry będzie ten album? Czekam niecierpliwie.
I jeszcze coś: Necessary Evils się właśnie reaktywowało. Nie wiem czy jak to zwykle bywa skończy się to na zagraniu kilku gigów, ale Szatan cieszy się niewątpliwie.
DOWNLOAD

1. Where's Charlie Jones?
2. King Of The Draculas
3. Blood On The Moon
4. Ghost strain
5. Rattlesnake
6. William Cooper

King Of The Draculas:

Rattlesnake:

a Feast Of Snakes "Ghosts Of You" (Solid Sex Lovie Doll Records, 2005)


















James Arthur wciąż pod wpływem tego, co robił w Necessary Evils. Dwie pierwsze płytki już wrzucałem, czas na trzecią i niestety ostatnią. "Weird bluesy garage rock with tons of distortion. Pretty cool".
DOWNLOAD

1. Ghosts Of You
2. Black Coal Heart

Ghosts Of You:

Magnetix "Something About You" (Nasty Product, 2007)


















Utwór pierwszy to opętana groza klasy B. Utwór drugi to ich bardziej przebojowe oblicze.
DOWNLOAD

1. Something About You
2. New Dance

Something About You:

Magnetix "Positively Negative" (Born Bad Records, 2008)
























Tak właśnie wyglądają. "Positively Negative" to jak na razie ostatni ich album. Nie tylko najlepszy, ale i najbardziej "horrorowy". Co nie znaczy, że nie ma tzw. ładnych piosenek.
DOWNLOAD 666

1. Living In A Box
2. Stranger In A Dark
3. Stop To Think
4. Mort Clinique
5. Positively Negative
6. Head Off
7. Third Eye
8. Real Man
9. HTA-TNT
10. Hand's Lines
11. Trop Tard
12. Nonsense

Stranger In A Dark:

Third Eye:

Magnetix "Horror Chalet" (Yakisakana Records, 2005)


















Para francuskich superbohaterów. Urocza Aggy Sonora na bębnach oraz posiadacz mocarnego głosu, Looch Vibrato, napierdalający na gitarze i okazjonalnie na klawiszach i harmonijce. Surowe, prymitywne, hałaśliwe i chwytliwe. Kiedy pierwszy raz ich usłyszałem, pomyślałem, że to taka mocniejsza wersja The Gories. Teraz nie mam żadnych skojarzeń. Po prostu Magnetix, jedna z najlepszych kapel jakie ostatnimi czasy poznałem. Dzięki dla Marka z Tablueau za polecenie ich.
DOWNLOAD

1. Missing Joker
2. Back To Trash
3. Rolling Bomb
4. Horror Chalet

Back To Trash:

Rolling Bomb:

piątek, 30 października 2009

Necessary Evils "Conspiracy" (Goodbye Boozy Records, 1999) + "No Money For Pinball"































Ostatnie wydawnictwo, jeśli nie liczyć pośmiertnie wydanej koncertówki z Las Vegas. Dwa miażdżące kawałki, w tym przeróbka klasycznego "By My Side". Wciąż wolę wersję Dirtbombs, ale i tak jest git. Do singla dorzucam jeszcze mistrzowskie "No Money For Pinball", które znalazło się na składaku "Hot Pinball Rock Vol. 1" oraz na pewnym split singlu.
Po rozpadzie zespołu James Arthur założył nie tak chory, ale równie szatański band A Feast Of Snakes, następnie odjechane country-rockowe Golden Boys, a teraz bawi się solo w jakiś rock psychodeliczny (wciąż nie słyszałem). Jimmy Hole dołączył do Micka Collinsa w zacnych The Screws, a Steve Pallow zniknął na kilka lat odcinajac się od punka i rock'n'rolla. Ale to nie koniec.
DOWNLOAD

1. Conspiracy
2. By My side
+
No Money For Pinball

By My Side:

No Money For Pinball:

Necessary Evils "The Sicko Inside Me" (In the Red, 1999)

















Kilka cytatów z garażowych serwisów:
"You can smell the hatred and anger from miles away. Sick, mean and twisted in a way that eats any death metal band for breakfast"
"Shit, this is scary"
"Very noisy, decadent, at times almost apocalyptic. Great music to kick the dog around to"
"They are very, very angry. You think black metal is evil? This is the real thing. I'm for once actually scared by music"
"These guys are probably killers"

Czy to wciąż może być rock'n'roll?
To ich drugi i ostatni album, choć może niedługo coś się zmieni. Przez ostatnie dwa miesiące nie mogłem się od tego uwolnić. Brutalne ścierwo z piekła rodem.
DOWNLOAD

1. Love Handles
2. Alcohol
3. Man From Mars
4. Get It Out Of My Brain
5. Glory Hole
6. Hale Bopp
7. Play With fire
8. Girl
9. Butcher's Floor
10. Brainwasher
11. Drag Pow Wow Drag
12. The Gypsy Plays His Drums
13. An Accidental Dose Of Gamma Radiation

Alcohol:

Glory Hole:

Necessary Evils "Stay Away From Me" (In The Red, 1998)


















Chwilę po rozpadzie Beguiled swoją działalność zakończyło również Fireworks. Steve Pallow skumał się z ich popapranym gitarzystą, Jamesem Arthurem, i tak właśnie powstało Necessary Evils. To jedna z pierwszych garażowych kapel jakie poznałem, ale dopiero ostatnio się do nich w pełni przekonałem. Jak pisałem, Steve Pallow za czasów Beguiled tworzył chore songi wspólnie z Mike'm Ballem jako The Sound Lab. No i właśnie spora ich ilość złożyła się na repertuar Necessary Evils, które zresztą miejscami brzmi jak cięższa, brzydsza, bardziej psychopatyczna wersja Beguiled. Ogólnie twórczość Koniecznie Złych panów można podzielić na dwa etapy. Najprościej pisząc, najpierw nagrywali radykalne garażówki, by wreszcie przerzucić się na lepszą jakość, co im zdecydowanie wyszło na dobre. Na moje ucho na początku byli też bardziej punk, a później bardziej psychodela. "Stay Away From Me" to singiel łączący oba etapy za sprawą pojawienia się w zespole Jimmy'ego Hole'a. Jakość jeszcze bardzo garażowa, ale doszedł bas i najwidoczniej po tym wydawnictwie postanowili, że następnym razem będzie on naprawdę słyszalny;)
Najlepszym określeniem ich muzyki wydaje mi się znalezione na Grunnen Rocks hasło: DRUG ROCK - without the flutes, flowers, sappy 'poeticism' and NOT A TRACE OF LOVE. Download!

You've Got To Lose (IKE & TINA TURNER!):

Beguiled "Blue Dirge" (Crypt, 1994)


















Zespół, który co chwilę rozpadał się i reaktywował, aż do śmierci gitarzysty, Mike'a Balla. Beguiled mieli trasę po US wraz z innym świetnym i niedocenionym zespołem, Fireworks, i wracając do domu po jednym z koncertów trafili na trasie na pijanego kierowcę. Wspomnę jeszcze tylko, że kiedy nie było prób zespołu, to wspomniany Mike Ball spotykał się z basistą Beguiled, Steve'm Pallowem i razem tworzyli piosenki pod szyldem The Sound Lab. Ball komponował, Pallow pisał teksty i śpiewał, razem tworzyli sekcję rytmiczną. Taka dygresja, ale później... "Blue Dirge" to drugi i ostatni album Beguiled, dziwny, duszny i mroczny, choć nie obyło się bez chwytliwych riffów. No po prostu garage punkowa groza. DOWNLOAD!

1. She-Devil Rock
2. I Walk Alone
3. Kitten Whit A Whip
4. Black Gloves
5. The Weird Machine
6. Fire Rock
7. Nycoidia
8. The Nightrider's theme
9. Orbitronic Injun
10. Easter Island
11. The Bloody Soul
12. Imp Of Satan
13. The Screaming Rummy
14. Sonico

She-Devil Rock:

The Weird Machine:

The Cramps "Smell Of Female" (Big Beat, 1983)

















Klasyka nawiedzonego rokendrola, której nikomu przedstawiać nie trzeba. Prekursorzy psychobilly, muzyki, za którą nie przepadam i która pojawiać się tu nie będzie, bo z jakiej racji. Ale Cramps to Cramps, potęga znaczy się, a przynajmniej pierwsze płyty. Okazjonalnie wrzucani też do worka "garage punk", co daje mi powód do umieszczenia ich na tym blogu. Zresztą niemały wpływ na co niektóre śmieciarskie kapele mieli, ale o nich za chwilę. "Smell Of Female" to EPka koncertowa i przyznam, że znam ją ledwie od kilku dni. I dużo traciłem nie słysząc jej wcześniej. Fragment świetnie zagranego i świetnie nagranego koncertu z miażdżącymi kawałkami, jak "The Most Exalted Potentate of Love", który wcześniej znałem tylko z wykonania Queens Of The Stone Age, czy "Faster Pussycat" - przeróbką theme'u z kultowego filmu króla tandety, Russa Meyera. Nie mogę się od Zapachu kobiety uwolnić, ale jak mogłoby być inaczej w przypadku kapeli o nazwie MIESIĄCZKI?

1. The Most Exalted Potentate Of Love
2. You God Good Taste
3. Call Of The Wig Hat
4. Faster Pussycat
5. I Ain't Nothin' But A Gorehound
6. Psychotic Reaction

The Most Exalted Potentate Of Love:

JESIENNA (PORNO)GROZA




















Już za chwilę Halloween, najbardziej spierdolone przez kulturę pop święto w historii. Jak na maniaka rock'n'rolla przystało, świętuję to słuchając odpowiednio paskudnej muzyki. Taką też przez ostatnie dwa dni października będę tu wrzucał. Trochę poszerzymy horyzonty, bo niekoniecznie R'N'R i niekoniecznie punk, ale płonące dynie, zboczeni kosmici i martwe dziwki gwarantowane. A jeśli nie tandetna groza i sci-fi, to przynajmniej szpital psychiatryczny. ARE YOU READY FOR SOME DARKNESS?

czwartek, 10 września 2009

Fatals "Stereo No Phonic" (P.Trash Records, 2004)

Wściekły trash punk z Francji, która swoją droga też ma całkiem niezłą garażową reprezentację. "Stereo" to akurat ich najmelodyjniejsze, najbardziej rokendrolowe wydawnictwo. Pozostałe to krew z uszu. Ale jak dobrze pójdzie, to i przy tym się pobrudzicie.

1. Livin' In My Bad
2. You'll Be Mine
3. So Tired
4. Feel Alright

You'll Be Mine:

Feast Of Snakes "Feast Of Snakes" (In The Red, 2003)

Wężowego horroru ciąg dalszy.

1. Killing Time
2. Own Me
3. Kill Your Boyfriend
4. Burnin' Off the Fog
5. Know Your Name
6. Dirty Leg
7. What You Ain't
8. Love Like Cancer

Kill Your Boyfriend!

Feast Of Snakes "Bow-legged Woman" (Dropkick Records, 2001)

Jak już jesteśmy przy szatańskim rock'n'rollu... Feast Of Snakes nie było niestety zbyt płodnym potworem o długim żywocie, ale zostawiło po sobie trochę świetnego materiału. Grupie przewodził James Arthur, który udzielał się wcześniej w Fireworks i Necessary Evils (obie kapele prędzej czy później na pewno się tu pojawią), a w składzie też m.in. Alex Cuervo z Blacktop (to już było) i King Sound Quartet. Maksymalnie przesterowane, chaotyczne i złowieszcze.

1. Bow-Legged Woman
2. In My Grip (cover Samhain!)
3. Hello Dummy!
4. The Scent Of Lonliness

Bow-Legged Woman:

CPC Gangbangs "The Broken Glass" (Seeing Eye Records, 2007)

cpc made it seem like permanent midnight at 10pm. they’re like dennis hopper in blue velvet when he says ‘now it’s dark’, and you know some ugly shit is going to happen. actually, they are that ugly shit. it made me drink whisky.
pestilentsplendour

Przekonajcie się.

1. The Broken Glass
2. Rich Rich Rich

The Broken Glass:

CPC Gangbangs "Welcome To Hell" (Goodbye Boozy Records, 2007)

Zaskakująco przyjemna rzecz. Welcome to gangbang hell.

1. Half My Size
2. Candy





Half My Size:

CPC Gangbangs "Teenage Crimewave" (Die Slaughterhaüs Records, 2006)

Zacna nazwa, prawda? Kultowa już formacja z Kanady, której członkowie grali w całej masie innych kapel, jak np. Del-Gators, Les Sexareenos czy Spaceshits. Zdecydowanie jedna z oryginalniejszych i bardziej utalentowanych załóg jakie się w ostatnich latach pojawiły na garażowej scenie. Brzydki rock'n'roll, ale w zależności od utworu może to być stoner rock czy nawet old skulowy metal. Niestety jeden członek odszedł, drugi poszedł siedzieć, no i rok temu CPC się rozpadli. God says fuck you anyway...

1. Teenage Crimewave
2. Blood On The Wall

Teenage Crimewave:

Cococoma/The Mans (Covert Pop, 2006)


To po tej EPce odjebało mi na punkcie Cococomy. O The Mans wiem tylko tyle, że bardzo mało wydali. Całkiem przyzwoity, surowy trash, ale wiadomo, że nie oni są powodem wrzucenia tego splitu. Miłego.

1. Fever (Cococoma)
2. Black Maps (Cococoma)
3. Let's Get Primitive (The Mans)
4. Dum Dum Love (The Mans)

Black Maps:

Let's Get Primitive:

Cococoma "6 1/4-125" (Goner Records, 2006)

Co za tytuł. Kolejny świetny singiel od małżeństwa z Chicago. Link sponsorowany przez kolegę z Tableau!

1. 6 1/4-125
2. Take My Time



6.25-125:

środa, 9 września 2009

Hipshakes/CoCoComa tour split (Tic Tac Totally, 2007)

Pamiątkowy split z dwumiesięcznej trasy po USA. Oba zespoły wzajemnie się coverują + po jednym własnym kawałku. Szczerze, moim skromnym Cococoma zrobiła sto razy lepszą wersję "Brain Numb", a wszystko za sprawą klawiszy i wolniejszego tempa. Hipshakes z kolei po prostu zmasakrowali "All I Give". Z i tak już mocno energetycznego rock'n'rolla poszli jeszcze dalej, bo w tereny old school hardcore. I dorównali oryginałowi. Link sponsorowany przez kolegę z Tableau!

1. Never Be true (Cococoma)
2. Brain Numb (Cococoma)
3. Hurt My Pride (Hipshakes)
4. All I Give (Hipshakes)

Never Be True:

Hurt My Pride:

Hipshakes "Not Oblivians" (Goner Records, 2006)

Dla odmiany ekipa z UK. O ile mnie pamięć nie myli, to nagrywając ten materiał mieli po 16/17 lat. To najmelodyjniejsze ich wydawnictwo jakie słyszałem, a przede wszystkim najlepiej nagrane (ale wciąż nie znam połowy ich singli/EPek...). Dla porównania ich debiutancki - i jedyny jak na razie - album "Shake Their Hips", to do tego stopnia śmieciarski łomot, że nie jestem w stanie wytrzymać dłużej niż pięć minut. "Przedobrzyli". W każdym razie ten singiel, to bardzo smaczna porcja garażowego punkrocka inspirowana wiadomo jakim zespołem. Zbieżność tytułów oczywiście też nieprzypadkowa, choć nie są to covery mistrzów z Memphis. Smacznego!

1. Big Black Hole
2. Never Enough

Big Black Hole:

Reatards "Get Out Of Our Way" (Blahll Records, 1999)

Mocna zapowiedź najagresywniejszej płyty prostackich Reatardów, "Grown Up Fucked Up". Download this shit!

1. Teenage Hate
2. Bummer Bitch
3. Puke On You
4. Get Out Of Our Way



Get Out Of Our Way:

Reatards "Fuck Elvis, Here's The Reatards" (demo, 1996?)













Kiedy zaproponowano Jayowi Reatardowi pierwszy koncert (support dla Oblivians), musiał się przyznać, że tak naprawdę Reatards to jednoosobowa formacja. Tak, tak, wstydził się tego. Pomocną dłoń wyciągnął Greg Cartwright, który zgłosił się na tymczasowego perkusistę. Z nim też Jay nagrał swoje pierwsze demo, które niedawno sam na swojej stronie udostępnił. Niestety brakuje większości utworów, ale lepsze to niż nic. Bo jeśli się lubi Reatards, to zdecydowanie warto.

1. You Build Me Up Just To Blast Me Back Down
2. You Ain't No Fun No Mo'
3. I Lie Too
5. When I Get Mad
9. You're Old News Baby
10. Crazy Man
12. Action Woman
13. I'm Down

You Build Me Up: