niedziela, 31 stycznia 2010

Spits "Pain" (Slovenly Recordings,2009)


















To chyba odrzuty z najnowszego albumu. Ale lepsze od tego albumu. Cztery zajebiste kawałki, dosyć brudne jak na the Spits.

DOWNLOAD
(link ukradziony stąd)

środa, 20 stycznia 2010

Cheater Slicks "Erotic Woman" (Columbus Discount, 2009)

















Pierwszy singiel po dwunastu latach przerwy od małych wydawnictw. I niezła rehabilitacja po ostatnim - również ubiegłorocznym - albumie, "Bats In The Dead Trees", który okazał się sporym niewypałem.
"Erotic Woman" to wściekły garage punk, "Can't You Hear (My Heartbeat)" to głośny, ale bardzo melodyjny kawał odjechanego rokendrola.
Mocna rzecz, jedna z najlepszych w 2009 roku.

DOWNLOAD

Cheater Slicks "Walk Up The Street" (In The Red, 1994)


















Jak dla mnie, to zdecydowanie najlepszy singiel jaki kiedykolwiek nagrali. Znośniej, trochę nawet przebojowo, ale to ciągle to samo Cheater Slicks - podlane potem, krwią, whiskey i wymiocinami. Lub jak zwykle przesadzam, ale mniejsza z tym. Smacznego.

DOWNLOAD

PS: Wielkie dzięki dla Marka z Tableau! za polecenie tego cuda.

Cheater Slicks "Golddigger" (Rekkids, 1992)


















Dwa szybsze kawałki, co - ja na Cheaterów przystało - nie znaczy wcale, że krótsze i przyjemniejsze. Totalny chaos.

DOWNLOAD

Cheater Slicks "If Heaven Is Your Home" (Dog Meat Records, 1990)


















Weterani współczesnego garażu, których powinienem był przedstawić już dawno temu. Ktoś kiedyś stwierdził, że są jak the Stooges - muszą się rozpaść, by zostać należycie docenieni.
Łoją przećpanego i przechlanego rokendrola, pełnego smutku, brudu i niekończących się improwizacji. Psychodeliczne i bardzo ciężkostrawne, ale warto spróbować.
"If Heaven Is Your Home" to ich pierwszy singiel. Utwór numer jeden to depresyjnie brzmiąca, bardzo brzydka ballada; utwór numer dwa to już trochę szybsze tempo, dużo wrzasków, chwytliwy refren i niezły pazur.
Jeszcze taka ciekawostka - ich szeregi zasilał brat G.G. Allina, Merle.

DOWNLOAD

niedziela, 17 stycznia 2010

Tokyo Electron "She Keeps Me Shut" (Big Black Hole Records, 2005)



















Kolejne cztery brzydkie kawałki jeszcze jednoosobowego Tokyo Electron.
Niedawno wyszedł ich drugi album, "AZ 238", który z takim graniem nie ma już nic wspólnego, ale o tym innym razem.
DOWNLOAD (i znowu kradzież z Everything But Country And Rap)

Tokyo Electron "Make Me Bleed" (Solid Sex Lovie Doll, 2004)

















Debiutanckie wydawnictwo, na którym Tokyo Electron składało się wyłącznie z Ryana Wonga. Brzmi trochę jak Reatards (to brzmienie, ten wrzask) biorące się za r'n'b. Cztery paskudne kawałki.
DOWNLOAD (link ukradziony z bloga Everything But Country And Rap)

Reatards "Grown Up, Fucked Up" (Empty Records US, 1999)



















Czysta wścieklizna. To był mój pierwszy kontakt z Reatardami i pamiętam, że od razu rzuciło mną o ścianę. Riffy często rock'n'rollowe, ale zagrane bardzo szybko, bardzo głośno, bardzo ostro. I to darcie ryja w każdej piosence, nawet bluesowym "Heart Of Chrome" (przeróbka zaprzyjaźnionych Persuaders). Byłem pewien, że wokalista to jakiś 40-letni alkoholik. A tu się nagle okazuje, że typ ma ledwie 25 lat. Tj. w trakcie nagrywania płyty miał lat 19, czyli tak, tak, chwalę się ile to ja już w tym garażu siedzę.
To chyba najbardziej agresywna płyta spłodzona przez martwego Jaya. Nierówna i zbyt długa, ale co z tego. Potańcówka dla niewyżytych seksualnie zapijaczonych epileptyków.
DOWNLOAD

na zachętę otwierający płytę killer pt. "Blew My Mind":

czwartek, 14 stycznia 2010

JAY REATARD NIE ŻYJE
























Wczoraj. 29 lat na karku. Miał mnie zaskoczyć nową zajebistą płytą lub kolejną kapelą z kosmosu, ale wolał umrzeć podczas snu. Podobno to możliwie najprzyjemniejsza śmierć, więc nie jest źle. Poniżej kawałek jednego z jego lepszych zespołów, Bad Times, pt. 'Listen To The Band'.
Bye bye pretty baby.